Popularny w Parku Oliwskim zbiornik zostanie oczyszczony z nadmiaru glonów i materii organicznej nagromadzonej na jego dnie. Prace rozpoczęły się od przenosin mieszkańców wody i obniżeniu jej poziomu. Gdanskie Wody zabezpieczają także sąsiadujące szpalery drzew.

 

Blisko dwa miesiące będą trwały prace związane z wyczyszczeniem dna zbiornika z nagromadzonej materii organicznej. Po częściowym opuszczeniu wody staw opuścili jego mieszkańcy: okonie, szczupaki, liny i karasie. Łącznie około 300 osobników. Ryby zostały przeniesione do innych zbiorników w Parku Oliwskim. Za odłów i przenosiny ryb odpowiedzialny był Polski Związek Wędkarki. Nowe zbiorniki będą już docelowym miejscem bytowania ryb. Ich ponowne przenosiny mogły by spotęgować stres, który wiąże się z przeprowadzką.  Spółka Gdańskie Wody, która realizuje prace zapowiada, że ryby ponownie pojawią się w stawie.

- Po zakończeniu prac planujemy wspomóc zbiornik w odbudowie życia wodnego i osiągnięciu równowagi.  Z pomocą ichtiologów zostaną dobrane odpowiednie gatunki ryb, czas i sposób zarybienia stawu. Zależy nam na tym by współdziałanie różnych grup organizmów i ich łańcuch pokarmowy wspierał naturalne oczyszczanie się wody - mówi Małgorzata Drewnowska, specjalistka ds. jakości wód ze spółki Gdańskie Wody.

Przebieg prac

- Poziom wody w stawie przez ostatni tydzień systematycznie opadał, teraz pozostawiamy go do częściowego osuszenia. Długość tej części prac jest uzależniona od warunków pogodowych i może trwać nawet do dwóch, trzech tygodni. Kolejny etap to wyjmowanie osadu przy pomocy koparki i jego wywózka. Sprzęt został dobrany w taki sposób by jego praca nie powodowała uszkodzenia sąsiadujących drzew i alei. Cześć zbiornika zostanie także wygrodzona. Dla zmniejszenia uciążliwości dla odwiedzających Park pracę będą rozpoczynać się około 4:00 rano, a wywóz namułu w godzinach wieczornych - wyjaśnia Mirosław Jakubiec, kierownik rejonu eksploatacyjnego obejmującego zachodnie dzielnice gdańska z Gdańskich Wód.

Zamulony czyli jaki?

Materia organiczna dostaje się do zbiornika przede wszystkim w sezonie jesiennym kiedy z sąsiadującego szpaleru drzew opadają liście. Osad powstaje też ze szczątków obumarłych roślin i zwierząt żyjących w zbiorniku. Nasze nawyki też maja wpływ na jakość wody.

Wrzucając chleb do wody, przyczyniamy się do eutrofizacji. Gdy do zbiorników trafia zbyt dużo związków azotu i fosforu (np. ze ścieków czy nawozów, ale też właśnie z dokarmiania ptactwa), zaburzona zostaje równowaga wodnego ekosystemu. Gwałtowny wzrost glonów i ich zakwity skutkują zmętnieniem wody. Gdy światło słoneczne nie dociera do głębszych warstw zbiornika, nie dochodzi tam do fotosyntezy, a opadające na dno martwe glony rozkładają się, zużywając tlen, którego z czasem zaczyna brakować organizmom wodnym. Mówimy wówczas o zjawisku zwanym przyduchą, której następstwem są masowe śnięcia ryb. Ryzyko przyduchy zwiększa temperatura – im wyższa, tym mniejsza zawartość tlenu w wodzie. I choć ptaki dokarmiamy głównie zimą, na procesy zachodzące w środowisku wodnym musimy patrzeć w ujęciu całorocznym. 

Chcesz pomagać? Pomagaj z głową.

A jak chleb wpływa na ptaki? Powoduje u nich szereg chorób takich jak zwyrodnienie stawów zwane zespołem anielskiego skrzydła, kwasicę, zatrucia pokarmowe, biegunkę, uszkodzenie nerek i odwodnienie organizmu.

Chcesz pomagać? Pomagaj z głową. Dokarmiaj ptaki ziarnem! I tylko wtedy kiedy same nie będą mogły znaleźć pokarmu.